505230377                      podrozeterapeutyczne@gmail.com

Made with love by Zuzanna Bajsarowicz

psychoterapia, psychologia
31 marca 2021

"Przepraszam, że płaczę..." czyli o pierwszej
wizycie u psychoterapeuty

Przed pierwszym spotkaniem z psychoterapeutą (i w jego trakcie) wiele osób boryka się z pewnymi trudnościami, obawami, lękami i to jest całkowicie normalne. Pierwsza wizyta wymaga wiele odwagi i gotowości do zmierzenia się z tym, co trudne i bolesne. Moim celem absolutnie nie jest wrzucanie wszystkich do jednego worka, słowa, które padają brzmią różnie, ale niektóre z nich można by ubrać w brzmienie takie, jakie za chwilę przeczytasz. To trochę przypomina zabawę w „Kto tak jak ja?”. I może tak będzie, że znajdziesz w tych słowach kawałek siebie, swojej obawy lub pomoże Ci to podjąć decyzję o podjęciu terapii?

„PRZEPRASZAM, ŻE PŁACZĘ”

Przyjęło się uważać płacz za coś wstydliwego, coś czego nie należy robić w miejscu publicznym, a najlepiej w ogóle, bo to oznaka słabości. Nic bardziej mylnego. Płacz jest naturalną reakcją organizmu, która pojawia się, gdy nasz układ nerwowy jest tak mocno obciążony, że dłużej nie jest w stanie udźwignąć napięcia. Napięcie to ma często charakter emocjonalny – silny lęk lub mówienie o czymś, co wywołuje w nas smutek prowadzi do napięcia. I łzy mają za zadanie to napięcie obniżyć. Natura podarowała nam prezent – w momencie silnego pobudzenia emocjonalnego, podczas płaczu wydziela się oksytocyna – hormon, który działa jak kocyk podany w momencie, gdy jest Ci zimno, jak czułe przytulenie ukochanej osoby–wspiera tworzenie się więzi, buduje relacje, ale także działa, jak naturalny środek uspokajający.

Płacz to nie powód do przepraszania. To możliwość, którą można wykorzystać. I gabinet to dokładnie to miejsce, w którym jest na to przestrzeń. Nie zostaniesz oceniony, wyśmiany. Być może jest tak, że będzie to pierwsze miejsce od dawna, w którym pozwolisz sobie na płacz. Jeśli tak, poczujesz ulgę. Możliwe, że usłyszysz pytania: co się teraz dzieje z Twoim ciałem? Co czujesz? Jakie myśli pojawiają się w Twojej głowie? A może usłyszysz uspokajające słowa „To w porządku, że płaczesz” lub „Jestem przy Tobie”.

Chciałabym, aby płacz raz na zawsze przestał być traktowany jak niechciany gość. To sygnał, informacja, ale także sposób na samoukojenie. Przyjaciel. Także w gabinecie.

psychoterapia, psychologia

Nazywam się Zuzanna Bajsarowicz.

Jestem psychologiem
i psychoterapeutą. Pracuję
w nurcie systemowo - ericksonowskim z osobami dorosłymi, dziećmi
oraz młodzieżą.

Jestem autorką ebooka rozwojowego "Podróże Terapeutyczne w głąb siebie", który już jest dostępny w sklepie. 

O autorce:

O MNIE

Chcesz dowiedzieć się więcej?

09 października 2022
Co jakiś czas natrafiam w Internecie na pytania o to, czy każdy psychoterapeuta jest psychologiem lub czy psychoterapeuci, którzy nie są psychologami są gorszymi specjalistami. Na każde z tych pytań,
29 listopada 2021
Kogo ujrzysz, gdy zrzucisz wszystkie maski? Te, które nakładasz na siebie sam i te, które inni ci ofiarowują? Kogo zobaczysz, gdy wyzbędziesz się wszystkich nadanych Ci określeń, przypiętych łatek, usłyszanych
10 listopada 2021
"Czterech jeźdźców apokalipsy" wg Johna Gottmana, naukowca od lat zajmującego się badaniami nad psychologią związków, to koncepcja stylów komunikacyjnych, które są niszczące dla relacji. Jeśli czytając ten artykuł znajdziesz w
07 czerwca 2021
Jest taki znany (i okrutny) eksperyment Harlowa, w którym małym małpkom odizolowanym od matek przynoszono dwie kukły przypominające dorosłe małpy. Jedna zrobiona była z drewna i drutu i dawała pokarm,

 

"PROSZĘ MNIE NIE OCENIAĆ"

Gdy na terapię zgłasza się nowa osoba, to bardzo często obserwując, co się dzieje z jej ciałem zauważam, że gdy ktoś w swojej opowieści zaczyna dochodzić do momentu, w którym ma ujawnić, dlaczego tu przyszedł, to najpierw pojawia się napięcie, potem kilka oddechów, jak przed skokiem do wody lub rozpoczęciem zawodów, wypuszczenie powietrza i dopiero wtedy słowa zaczynają płynąć. Gdy potem pytam, co się w tym momencie działo w jej emocjach, a co w myślach, to słyszę, że to lęk przed byciem ocenionym.

 

„Co ona sobie o mnie pomyśli?"

„Czy będzie myślała, że jestem złym człowiekiem?”

„Pewnie będzie myśleć, że jestem beznadziejny, że coś ze mną nie tak.”

 

Lęk przed oceną jest jednym z najsilniej wstrzymujących przed wizytą u psychoterapeuty czynników. I nie ma się co dziwić. Jesteśmy osadzeni w relacjach międzyludzkich i z reguły zależy nam, by inni postrzegali nas, jako osoby wartościowe, znaczące i silne. Pójście na terapię wymaga czegoś zupełnie odwrotnego – pokazania swojej wrażliwości, przyznania, że jest coś, z czym sobie nie radzę lub coś tak bolesnego, że nie jestem w stanie sam tego unieść. To może budzić lęk. Lęk tym silniejszy im bardziej krusi wydajemy się sami sobie. Lęk tym silniejszy, im bardziej staramy się zachować przed innymi twardą i nienaruszalną powłokę, podczas gdy wewnątrz jest wiele miękkich części. Lub lęk tym silniejszy, im gorzej o sobie myślimy.

Tymczasem jest tak, że właśnie poczynienie tego pierwszego kroku w kierunku zadbania o siebie i pójście na terapię to wyraz niezwykłej siły i odwagi – by zmierzyć się z tym, co trudne, by pokazać siebie w całości innej osobie, a przede wszystkim samemu sobie. Co więcej, gabinet psychoterapeuty lub psychologa, to chyba jedno z najbezpieczniejszych miejsc do ujawniania trudnych kawałków. To miejsce, w którym nie usłyszysz ocen na swój temat. Nie spotkasz się z krytyką. Twoje zachowania nie doczekają się wartościowania ze strony psychoterapeuty.

Usłyszysz za to pytania. Czasem hipotezy. A gdy trzeba, to i słowa wsparcia, takie jak te, które ja często mówię swoim klientom na pierwszym spotkaniu: "Myślę, że Pani/Pana obecność tutaj, to już bardzo wiele. Jak Pani/Panu z tym jest?"

 

"PROSZĘ SIĘ NIE ŚMIAĆ, ALE..."

 

Często boimy się, że ludzie nas wyśmieją, że będą się śmiać z nas lub naszego zachowania. Wyśmianie może sprawić, że poczujemy się nieważni, gorsi, wykluczeni. Może sprawić, że nie wiedząc, jak sobie z nim poradzić sięgniemy po jedną ze znanych, ale niekoniecznie najbardziej skutecznych strategii obrony – agresję. Na końcu, doświadczenie bycia wyśmiewanym unieważnia nas samych. Sprawia, że zaczynamy powątpiewać w to, co czujemy, myślimy, robimy i w samych siebie.

„Proszę się ze mnie nie śmiać” To zdanie zawiera w sobie zarówno obawę przed oceną, jak i przed wszystkim tym, co powyżej. Wypowiadane w gabinecie ma jeszcze jedno zadanie – sprawić, by nie zwątpić w to, że problem lub cierpienie, które skłoniły nas do pójścia na terapię, zostanie uznany za mało istotny, błahy.

Jeśli zgłaszasz się na terapię do psychoterapeuty lub na konsultację do psychologa czy psychiatry, to z jakimkolwiek problemem się nie zjawisz – on jest ważny. Gdyby nie był ważny, to byłby przez Ciebie niezauważony. Specjalista nie będzie się śmiał, umniejszał Twojemu problemowi. Chciałabym, abyś Ty także tego nie robił np. poprzez zdania „To drobnostka, ale…”. „To mało istotne, ale…”. To właśnie to „ale”, pokazuje, że za tym, co na zewnątrz kryje się wiele emocji, czasem trudów, cierpienia. I nikt nie może im zaprzeczać, ani ich unieważniać. Ani na terapii, ani w życiu.

Co więcej, już sama myśl o tym, że „być może powinienem zgłosić się do…” jest wystarczającym powodem, by to zrobić. Jeśli zastanawiasz się, czy to dostatecznie duża sprawa, aby odbyć konsultację, to pewnie jest to dobry moment, by pójść do specjalisty. Możesz sięgać też po inne sposoby radzenia sobie z problemem – na przykład wsparcie bliskich. To jak najbardziej w porządku. Jednak pamiętaj, że zarówno Ty, jak i Twoje pytania zasługują na szacunek. Zadbaj o to, by zaopiekować się nimi, jak najlepiej potrafisz.

 

"NIE WIEM OD CZEGO ZACZĄĆ"

 

Zdanie „Nie wiem od czego zacząć”, tak proste w wypowiedzeniu i odbiorze niesie w sobie ogrom treści.
I to nie tylko tej sformułowanej przy pomocy słów. To właśnie za nim mogą czaić się emocje, takie jak obawa, wstyd, poczucie winy. To za nim może chować się całe pogubienie w sytuacji, w której ktoś się znajduje. Mogłabym powiedzieć dwojako: każdy moment, od którego klient zechce zacząć swoją opowieść będzie dobry, żaden nie będzie idealny. I to jest w porządku. Nie ma jednego schematu, jak ma wyglądać opowieść klienta. Jedni przychodzą i wyrzucają z siebie słowa jedno po drugim, inni wypowiadają pojedyncze zdanie, a jeszcze inni milczą. I wszystkie te postawy są w porządku. Podczas pierwszych spotkań większość ciężaru za to, jak przebiega rozmowa, spoczywa na terapeucie. To terapeuta będzie starał dostroić się do klienta w taki sposób, by ten czuł się komfortowo. Czasem będzie to robił poprzez zadawanie pytań, a czasem wręcz odwrotnie – poprzez łagodną, oczekującą ciszę.

Dlatego nie musisz wiedzieć od czego zacząć. Nie musisz się specjalnie przygotowywać (choć dla niektórych przygotowanie karteczki z kwestiami, które chce się poruszyć jest niezwykle pomocne). Już samo przyjście, to duży krok w kierunku zmiany, a dla terapeuty to informacja – jestem gotów, by tu teraz być. Zdarza się, że gotowość obejmuje pojedyncze spotkanie lub nawet jego fragment, ale częściej jest to gotowość do wprowadzenia procesu. To naprawdę dużo.

To zdanie często jest też połączone z innym „Nigdy nikomu nie mówiłem, ale…”. Jeśli tak jest, to znaczy, że ktoś odnalazł w sobie niezwykłe pokłady odwagi, by ujawnić coś, co zazwyczaj przytłacza, dusi, uwiera. To moment uwolnienia czegoś, co może niszczyć od środka. Zwykle następuje po nim uczucie ulgi i lekkości.
I to jest prezent, który warto sobie ofiarować.